Prolog. Poprzedzający nocleg znaleźliśmy jeszcze przed zmrokiem, tuż przed miastem La Esperanza – około 50 km drogi i 1600 m w pionie przed najwyższym punktem góry Teide, do którego mogliśmy dojechać. Szczyt Teide to 3718 m n.p.m., droga dochodzi do około 2300-2400 m n.p.m.
Akt pierwszy. Rano chmury i trochę deszczu. Słabo. Ruszamy z około 830 m n.p.m. i powoli wdrapujemy się coraz wyżej. Niestety cały czas w chmurze, z której woda skrapla się na drzewach nad nami. Temperatura około 13°, więc jak na podjazd to w sam raz, szkoda że tak mokro i niewiele widać.
Akt drugi. Słońce! Na około 1750 m n.p.m. chmury nagle się skończyły, zobaczyliśmy Słońce i momentalnie zaczęło się robić bardzo ciepło. Zmiana ubrań, schowanie pokrowców przeciwdeszczowych i mogliśmy jechać dalej 🙂 Wyjechaliśmy też z lasu, więc widoki nieziemskie! Sukcesywnie zbliżający się szczyt Teide robi duże wrażenie, a chmury pod nami potęgują efekt 🙂
Akt trzeci. Atak szczytowy 😉 Uznajmy, że nasz punkt docelowy to dolna stacja wyciągu na Teide. Wjechaliśmy! Temperatura 20°, słoneczko 🙂 Szkoda zjeżdżać, ale robi się późno, a jesteśmy w granicach parku narodowego, w którym lepiej nie rozbijać namiotu.
Akt czwarty. Zjazd. No może nie do końca od razu zjazd, bo okazało się, że po krótkim zjeździe mamy kolejny podjazd, na szczycie którego obejrzeliśmy zachód słońca i zrobiliśmy mega cukierkowe zdjęcia 😀 Chyba bardziej przesłodzonych już by się nie dało – zachód słońca, szczyty gór, a pod nami gęste białe chmury 😀 Zrobiło się chłodno i ciemno, ale przy naszych światełkach spokojnie mogliśmy jechać po 50-55 km/h 🙂
Epilog. Nocleg na około 1350 m n.p.m., bo dalszy odcinek zjazdu miał być bardzo malowniczy, więc chcieliśmy zrobić go w dzień (nie był malowniczy). A z racji wysokości temperatura w nocy w namiocie spadła do 3° – czyli nawet ciut chłodniej, niż podczas najzimniejszego noclegu na Islandii przy lodowym jeziorze 😀